czwartek, 28 lipca 2011

marzy mi się... Glen Cook - czyli książki polecone

Jak sam nagłówek mówi, goblin(chochlik) vel mila znów ma jakąś zachciankę, w tym przypadku jest to moje dzisiejsze odkrycie w empiku -  tutaj muszę dodać pewne sprostowanie, odkrycia tego dokonał pewien zapalony znawca fantastyki, za co ja dziękuje, a mój portfel go przeklina.
Kroniki Czarnej Kompani oraz  Księgi Południa, wydania wznowione przez Rebis, prezentują się wspaniale. Przedstawiają one to, co kocha każdy miłośnik fantasy, czyli miecz i magie, a same pozycje mają już dobre 30 lat, pomimo to zaskakują i nie można się od nich oderwać.
Pewnie zastanawiacie się skąd to wiem, proste -  przypadkowe spotkanie dwóch osób, które mają fioła na punkcie wszelkich literek, krótka rozmowa i przepadłam. Bycie molem książkowym nie jest wcale czymś tanim... ale za to bardzo przyjemnym :-)



Na recenzje autorstwa Sheila zapraszam tutaj :

niedziela, 24 lipca 2011

Dziewięć wcieleń kota Deweya - Vicki Myron, Bret Witter










Tytuł oryginału - Dewey's Nine Lives. The Legacy of the Small-Town Cat Who Inspired Millions
Wydawnictwo – Znak
Ilość stron – 364
Okładka miękka

Ocena – 8/10





 To właśnie była Magia Deweya. Zarażał każdego swym radosnym, przyjaznym i spokojnym podejściem do życia.*

Wszystko zaczyna się w pewien zimowy poranek kiedy to Vicki Myron, która pracowała w tamtym czasie w Bibliotece Publicznej w Spenser, odnajduje małego miedzianorudego kociaka wewnątrz metalowej skrzyni na książki; trafił on do niej z ulicy ponieważ ktoś wrzucił go  do otworu na zwracane książki. Otrzymuje on również imię Dewey.

Zwierzak ten zostaje automatycznie włączony do planu „ożywienia biblioteki”, nikt nie wie jednak jak wiele zmian spowoduje oraz ile emocji wywoła u ludzi wokół siebie. Przez dziewiętnaście lat, które spędzi w bibliotece stanie się niemal jej ikoną, zyska wielu fanów oraz sprawi, że nawet po swojej śmierci zostanie mile wspominany.

Jeśli ktoś jest zainteresowany tym, co dokładnie stało się z uroczym kociakiem z biblioteki, to odsyłam go do pozycji Dewey. Wielki kot w małym mieście. Ponieważ opowieść o nim stanowi jedynie tło do książki, którą pragnę opisać.

Dziewięć wcieleń kota Deweya ma być pewnego rodzaju kontynuacją powyższej książki. Przedstawia ona dziewięć różnych historii, w których koty odegrały różne role i zmieniły sposób postrzegania świata przez ich właścicieli. Tylko kilka z nich nawiązuje do tytułowego Deweya, autorka skupia się na opisaniu reakcji czytelników na jej pierwszą książkę oraz udowodnieniu, że nie tylko dla niej zwierzak może stać się ważną częścią życia, która na zawsze zostaje zapamiętana.

Autorka na początku przybliża nam wydarzenia z pierwszej książki, dlatego ktoś kto jej nie czytał może śmiało zabrać za Dziewięć wcieleń kota Deweya bez większych wyrzutów sumienia. Do tego wszystkiego, każdy rozdział jest odrębną opowieścią o losach różnych ludzi, który tworzy wraz innymi pewną całość, są one ułożone w pewnym porządku; ja jednak uważam, że można je czytać w dowolnej kolejności, nie tracąc przy tym nic z lektury.

Historie tutaj są wesołe oraz smutne, chwilami mogą wydać się nierzeczywiste, ale jednak wydarzyły się naprawdę. Dają one nadzieję, na to, że kiedy w coś uwierzymy, wszystko się może jakoś ułożyć - a pomóc może nam w tym niepozorny czworonóg.

Dla zainteresowanych… moim zdaniem jest to pozycja dla osób, które rozumieją wieź jaka może łączyć pupila z jego właścicielem, ponieważ ktoś posiadający postawę typu „jak można rozpieszczać koty, w głowach im się poprzewracało” lub „kto płacze po kocie/psie, przecież to zwykły zwierzak” może czuć się zmieszany lub nawet zdegustowany zachowaniami w tej książce.

*V. Myron, B. Witter Dziewięć wcieleń kota Deweya str. 12


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Znak, za co bardzo dziękuję. 

sobota, 16 lipca 2011

Wilcze dziedzictwo: ukryte cele - Magda Parus











Tom 3 cyklu Wilcze dziedzictwo
Wydawnictwo – Runa
Ilość stron - 457
Okładka miękka

Ocena : 9,5/10




Opis z okładki
Oto świat mroku, którym rządzą surowe zasady.
Świat podzielony pomiędzy wilkołaki i ich bezlitosnych zabójców.
Ukryty w głębi gór i niedostępnych lasów.
Sięgający po naszą przyszłość.
Zaczęło się w Górach Skalistych, w niewielkim miasteczku, którego mieszkańca rozszarpał niedźwiedź. Tyle że to wcale nie był niedźwiedź. I Colin nie mógł dłużej zwlekać. Wyruszył na pomoc siostrze i bratu, których nie widział od czasów brutalnego morderstwa rodziców. Nie sądził, że oni tę pomoc odrzucą. Nie sądził też, że właśnie wpada na trop tajemnicy, która zawiedzie go za ocean, a ostatecznie aż do Polski. Wiedzie żywot wygnańca. Ukrywa się wśród łowców, nieprzyjaciół własnego gatunku, i słucha ich legend, opowieści oraz mitów. I coraz bardziej wątpi w prawdy, jakimi karmiono go w osadzie wilkołaków. Jego ponure podejrzenia zmieniają się w pewność, kiedy znów wpada na trop swojej siostry i dowiaduje się, że Emily odgrywa wielką rolę w zamysłach przywódców wilczego klanu. Wyrusza więc na Fionię, gdzie podobno kapłani oddają cześć wilczemu bóstwu. Być może jednak jest to tylko pułapka, zastawiona na niego przez wilczą społeczność, której prawa odważył się złamać. Być może Emily w decydującej chwili zwróci się przeciwko niemu…


Wilcze dziedzictwo: ukryte cele stanowi ostatnią część znakomitej trylogii Magdaleny Parus. Autorka przez poprzednie dwa tomy karmiła nas oryginalną historią, intrygami oraz wspaniale wykreowanym światem. Obraz ten nie był przesłodzony, bohaterowie, pomimo swojego fantastycznego pochodzenia są realni aż do granic, zdolni zabić dla dobra sprawy.

Wilkołaki w książce M. Parus żyją w zorganizowanych społecznościach, zamkniętych osadach, gdzie przekazują wiedzę kolejnym pokoleniom i chronią siebie nawzajem. Dzielą się oni również na świadomych, czyli tych którzy znają swoją naturę, przemieniają się kiedy chcą oraz nieświadomych – zerówki – którzy tylko posiadają gen łączący ich z rasą wilkołaków, są nieświadomi swojej natury, nie pamiętają przemiany, która u nich zachodzi tylko podczas pełni, co i tak nie musi się wydarzyć - ich wilcza natura może pozostać uśpiona, aż do śmierci danej osoby.
Zwykli ludzie nie są świadomi, że obok nich istnieje inna rasa. Wyjątek stanowią łowcy, którzy uważają się za obrońców ludzkości oraz pragną wybić, co do nogi – albo tutaj, co do łapy – każdego przedstawiciela rasy wilkołaków.

Całość jest dość prosta do wytłumaczenia. Colin, główny bohater, pragnie odnaleźć i uwolnić swoją siostrę z rąk kapłanów, która ma posłużyć do wypełniania przepowiedni. Została ona porwana około półtora roku temu, a całość opisana jest w pierwszym tomie cyklu. Właśnie to zdarzenie sprawiło, że świat Colina został przewartościowany, dawane zaufanie w społeczność utracone, a sam chłopak stał się wygnańcem.
Jego świat zmienił się, kiedy dotarło do niego, że osoby, którym ufał, planowały na niego zasadzkę, a on sam ma odegrać nie mniej kluczową rolę w realizacji planów kapłanów co jego siostra. Sytuację nie poprawia fakt, że jego stryj, który wychowywał go od śmierci jego ojca oraz macochy, pragnie go zabić aby nie dopuścić do realizacji wcześniej wspomnianej przepowiedni.

Historia ma wiele wątków pobocznych, które wyjaśniają się w trzecim tomie oraz w pewnej chwili tworzą całość z głównym wątkiem - poszukiwaniami Colina oraz przepowiednią. Tworzą one świetną atmosferę, która stopniowo jest budowana i wzbudza coraz większe zainteresowanie, całość nie jest podana jak na talerzu, zakończenie zaskakuje i to bardzo. Może gdzieś głęboko w podświadomości mogło mi się wydawać, że wszystko może zakończyć się w podobny sposób, ale tylko w niewielkim stopniu ponieważ autorka przeszła moje najskrytsze oczekiwanie.

Jeszcze kilka słów o głównym bohaterze. Colin, silny wilkołak, alfa. Buntownik, któremu bardzo ciężko się kontrolować nie jest jednocześnie jakimś nieszczęśliwym nastolatkiem, ale dorosłym mężczyzną. Mam co do niego mieszane uczucia, w jednej chwili go lubiłam, a w następnej byłam wściekła na jego zachowania - jedno muszę przyznać, jego postać pozostaje w pamięci bardzo długo.

Na zakończenie powiem, że narracja jest trzecio osobowa, a akcja trzeciego tomu rozpoczyna się w Polsce, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Cały cykl polecam z czystym sumieniem, a fanom tego typu literatury wskazuje jako pozycje obowiązkową. Pragnę zaznaczyć, że nie jest to też paranormal romance, co obecnie jest chyba elementem niezbędnym przy historiach o istotach nadprzyrodzonych.
......................................................................................................
Ciekawostka dla tych, którzy  chcą się dowiedzieć więcej o serii. Istnieje strona poświęcona bezpośrednio właśnie tym książką:
http://www.runa.pl/wilcze-dziedzictwo.html

piątek, 8 lipca 2011

Wschodzący księżyc - Keri Arthur









Tytuł oryginału    Full Moon Rising

Część 1 cyklu Zew Nocy
Wydawnictwo – Erica
Ilość stron - 439
Okładka miękka

Ocena : 7,5/10




Opis z okładki
Riley Jansson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje. Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas… Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znikam w trakcie misji, a tajemniczy , nagi i niezmiernie pociągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty….

Zabierając się za książkę Keri Arthur oczekiwałam czegoś całkiem innego niż dostałam (co ostatnio jest częste w książkach, które czytam). Wyobrażałam sobie, że będzie to kolejna pozycja o pełnej kompleksów, nieszczęśliwej nastolatce, wzdychającej do pewnego przystojniaka, bożyszcza kobiet (i nie tylko), który całkiem przypadkowo zakochuje się w wyżej opisanej, zrozpaczonej niewieście. Nie twierdze tutaj, że pogardzę książką o takiej tematyce, ale nie o niej teraz mowa.

Jakie było moje zaskoczenie, gdy ten popularny już schemat okazał się w tym przypadku niewłaściwy. Głowna bohaterka jest pewną siebie,  mającą dwadzieścia dziewięć lat kobietą, która nie poszukuje w każdym napotkanym mężczyźnie wielkiej miłości oraz stałego związku. Jest raczej realistką, choć muszę przyznać bardzo pokręconą – co w jej postaci polubiłam. Stanowi również wyjątek w swoim świecie, jest naturalnym, choć bardzo rzadkim mieszańcem wampira oraz wilkołaka, gdzie jak wcześniej wspomniane jej druga natura dominuje. Tutaj muszę przyznać, że autorka w zgrabny i wiarygodny sposób wytłumaczyła dlaczego to jest możliwe, za co ma już jak u mnie spory plus. Wracając do wilczej natury Riley, to ona sprawia, że co miesiąc, tuż przed pełnią dopada ją tak zwana księżycowa gorączka, która powoduje u wilczej (a raczej „wilkołaczej”) społeczności nic innego jak silny popęd seksualny. Konsekwencją, albo raczej czymś co dla Riley jest chlebem powszednim, jest fakt, że ma kliku stałych oraz przelotnych partnerów seksualnych. Do tego wszystkiego należy dorzucić fakt, że bohaterka umie o siebie zadbać oraz jest bardzo zabawna, ale nie jest łamagą, czego można się ostatnio spodziewać po bohaterkach książek o takiej tematyce.

Podobny do głównej bohaterki jest jej brat bliźniak - Rhoan. Jest on również  pewnym stopniu powodem zamieszania w jakie zostaje ona wplątana.

Jeśli chodzi o tego jedynego mężczyznę w życiu Riley, to mogę bardziej mówić o nim jako o kimś nieokreślonym – ponieważ, jak wcześniej wypomniałam, monogamia nie jest czymś co preferuje bohaterka, jednak traktuje to jako stan przejściowy. Może właśnie to się zmieni, w którymś z następnych tomów, a jednym z potencjalnych kandydatów na wybranka, może będzie Quinn  - znajomy jej brata oraz wampir, który aby nie było za łatwo jest również po uszy zaplątany w całe zamieszanie wokół dziewczyny.

Ale to nie wszystko, w książce przez cały czas coś się dzieje. Bohaterowie nie są nudni i całość wciąga. Mimo to, książkę polecałabym raczej dojrzalszym czytelnikom – ze względu na dość sporą dawkę scen erotycznych.

Właśnie ta część otwiera cykl Zew Nocy, który już wiem, że będę śledzić. Opisuje świat gdzie wampiry, wilkołaki, ludzie czy też  wszelkiego rodzaju inne bardziej lub mniej ludzkie istoty  koegzystują (albo chociaż próbują). 


Nie żałuje czasu jaki poświeciłam na czytanie tej pozycji i już wkrótce zabieram się za następną części, Całując grzech. Na zakończenie dodam, że bardzo podoba mi się okładka tej książki, ale to już moje prywatne zdanie. 



Książkę otrzymałam od wydawnictwa Erica, za co bardzo dziękuje.